Major Henryk Dobrzański "Hubal" „Pozostał nam już tylko honor”



Major Henryk Dobrzański "Hubal" „Pozostał nam już tylko honor”

"„Pozostał nam już tylko honor”
Major Henryk Dobrzański "Hubal"

Kampania wrześniowa została przegrana, nasza armia rozbita najpierw przez Niemców, a później przez Armię Czerwoną. W tych dniach października 1939 roku na placu boju pozostał tylko jeden człowiek, oficer który postanowił nie składać munduru i nie kapitulować.
Tym człowiekiem był major Henryk Dobrzański "Hubal" nazwany przez Niemców"Szalonym Majorem "
Historia majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” ostatniego obrońcy i pierwszego partyzanta II Rzeczypospolitej pokazuje nam, że czasami honor jest ważniejszy od śmierci. Jako dowódca Wydzielonego Oddziału Wojska Polskiego nie złożył broni po klęsce wrześniowej. Postanowił walczyć dalej tak długo, jak się da. Miał nadzieje dotrwać do wiosny 1940 roku, kiedy jak myślał ruszy ofensywa Anglii i Francji. Czy naprawdę w to wierzył, tego już się nie dowiemy, ale wiele razy mówił tak do swoich żołnierzy, chcąc ich zachęcić do dalszej walki. Jego heroiczny samotny bój trwał aż do kwietnia 1940 roku, kiedy resztki jego oddziału zostały zaskoczone przez Niemców w czasie biwaku (niektórzy sądzą, że w wyniku zdrady). Major zginął, walcząc do końca.
Działalność Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego mjr. „Hubala” zajmuje szczególne miejsce w powrześniowej historii Polski. Kiedy oddział rozpoczął swoją działalność struktury konspiracji wojskowo – politycznej nie były jeszcze skrystalizowane i brak było opracowanych metod walki z okupantem. Dobrzański stanął na czele oddziału wydzielonego, nie mając możliwości korzystania z doświadczeń innych. Działania podejmowane przez majora Dobrzańskiego były nieprzychylnie odbierane przez władze Związku Walki Zbrojnej, które uważały, że jego oddział powinien zostać zdemobilizowany, a przynajmniej mocno zmniejszony. Mimo tego „Hubal” konsekwentnie realizował postawiony sobie cel. Nie rezygnując z walki, do końca pozostał wierny żołnierskiemu obowiązkowi.
Epopeja oddziału mjr. „Hubala” była czymś wyjątkowym w polskim ruchu oporu. Miała ona ogromne znaczenie moralne i polityczne, a nie tylko wojskowe. Wpłynęła bardzo pozytywnie na proces kształtowania się w społeczeństwie świadomości, iż walkę należy kontynuować mimo klęski we wrześniu 1939 roku. Przyczyniła się w istotny sposób do przełamania nastrojów apatii i bierności panujących w społeczeństwie. Walcząc dalej mjr. Dobrzański pokazał Polakom, że nie wszystko stracone i że można nawet w takiej ciężkiej chwili nie dać się złamać Niemcom. Jego oddział walczący ponad pół roku z przeważającymi siłami niemieckimi był wówczas najlepiej zorganizowanym i bojowo najaktywniejszym oddziałem podejmującym walkę zbrojną z okupantem hitlerowskim w kraju. W trakcie działalności oddziału przez jego szeregi przeszło około 600 żołnierzy i oficerów. Jego oddział kilkukrotnie rozbity odradzał się jak Feniks z popiołów, dzięki wielkiej charyzmie swego dowódcy, a także sławie, jaką był otoczony.
W pierwszych dniach września 1939 r. w ośrodku zapasowym w Białymstoku organizowano Rezerwową Brygadę Kawalerii, w skład której wszedł 110 pułk ułanów dowodzony przez ppłk. Jerzego Dąbrowskiego. Jego zastępcą został mjr. Henryk Dobrzański. Po osiągnięciu gotowości bojowej pułk wyruszył do walki, kierując się w stronę Wilna. 17 września w granice Polski wkroczyła Armia Czerwona. Pomimo rozkazu przekroczenia granicy z Litwą i złożenia broni 110 pułk skierował się do Puszczy Augustowskiej, gdzie po utracie w walce z sowietami 3 szwadronu ppłk Dąbrowski podjął decyzje rozwiązania pułku. Rozkazowi nie podporządkował się mjr. Dobrzański. Zebrał kilkudziesięciu dobrze uzbrojonych żołnierzy ze 110 i 102 pułku i postanowił kontynuować marsz na pomoc broniącej się Warszawie. Po dotarciu do miejscowości Krubki pod Warszawą oddział otrzymał informację o kapitulacji stolicy.
W majątku Krubki Dobrzański zebrał wokół siebie żołnierzy i wyjawił im swą decyzję niezdejmowania munduru i przebijania się na Węgry z zamiarem dotarcia do Francji. Na początku października w trakcie postoju w gajówce Podgórze major zakomunikował żołnierzom decyzję o pozostaniu w kraju, wierząc, że wiosną 1940 r. ruszy ofensywa Aliantów. Tam też przyjął pseudonim „Hubal” i rozpoczął organizować konspiracyjne placówki oporu tzw. ośrodki bojowe, które w przyszłości miały wystawić gotowego do walki żołnierza. Opracowany został schemat organizacji Okręgu Bojowego Kielce, a także zręby Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego. Przemieszczając się z miejsca na miejsce, oddział stale powiększał swoje szeregi, do końca stycznia 1940 roku osiągnął stan ok. 30 ludzi, a w lutym 1940 r. liczebność oddziału wzrosła do około 320 żołnierzy.
13 marca 1940 r. do Gałek przybył ówczesny Komendant Okręgu Łódzkiego ZWZ – płk Leopold Okulicki ”Miller” z rozkazem demobilizacji oddziału lub znacznym jego zmniejszeniu. Wobec zaistniałej sytuacji major „Hubal” pozostawił wolną rękę swoim podwładnym. Oddział opuścili prawie wszyscy oficerowie oraz część żołnierzy, przechodząc do pracy konspiracyjnej w szeregach Związku Walki Zbrojnej. Przy majorze pozostało około 80 żołnierzy, którzy postanowili walczyć dalej. Z nadejściem wiosny Niemcy rozpoczęli zakrojoną na szeroką skalę akcję wymierzoną przeciwko oddziałowi. 30 marca 1940 r. pod Huciskiem oraz 1 kwietnia 1940 r. pod Szałasem doszło do zwycięskich potyczek oddziału z przeważającymi siłami wroga. Niemcy po nieudanej akcji rozpoczęli działania odwetowe wobec ludności cywilnej, mordując i paląc wiele wsi na szlaku Oddziału Wydzielonego WP. Major Dobrzański bardzo mocno przeżył owe pacyfikacje, obwiniając siebie za śmierć setek bezbronnych ludzi, lecz pomimo przygnębienia postanowił działać dalej. Nękany licznymi obławami i zasadzkami, oddział ciągle zmieniał miejsce postoju, unikając z obawy przed represjami, postojów we wsiach oraz gajówkach. Z końcem kwietnia, oddział przeniósł się w lasy spalskie.
Przed świtem 30 kwietnia 1940 r. oddział wyminąwszy wieś Anielin, dotarł do sosnowego zagajnika przylegającego do wysokopiennego lasu, gdzie major zarządził postój. Ponieważ wszyscy żołnierze byli przemęczeni nocnym marszem, na warte od strony wsi wystawiony został tylko kpr. Lisiecki („Zemsta”). Tu, rankiem 30 kwietnia 1940 r. Zaczęła się strzelanina. Niemcy strzelali z karabinów maszynowych z kilku stron. Wyglądało na to, że oddział został otoczony. Dowódca oddziału, mjr. Henryk Dobrzański „Hubal” wsiadając na swego konia, został ostrzelany z broni maszynowej, a jedna z kul przeszyła jego pierś. Wraz z nim poległ kpr. Antoni Kossowski („Ryś”) oraz koń majora „Demon”.
Niemcy znaleźli zwłoki majora i je zabrali. Jednak do dzisiaj nie wiadomo, czy i gdzie został pochowany ostatni obrońca Rzeczypospolitej. 

Cześć jego pamięci!!!

Ireneusz Piątek

Zdjęcie: Wikipedia

Komentarze

Popularne posty