Hetman Koniecpolski - największy wódz Rzeczypospolitej
Hetman
Koniecpolski - największy wódz Rzeczypospolitej
W tym roku minęły 373
lata od śmierci największego wodza w historii Rzeczypospolitej.
11 marca 1646 zmarł Stanisław Koniecpolski, hetman wielki
koronny, magnat i jeden z najbogatszych w XVII wieku Polaków.
"Wy, Polacy,
nie wiecie jeszcze, coście stracili, ale nie miną dwa, a najdalej
trzy lata, kiedy nie tylko wy, ale całe chrześcijaństwo żałować
będzie straty tak wielkiego senatora i hetmana".
Mołdawski hospodar,
Bazyli Lupu
Stanisław Koniecpolski
herbu Pobóg (ur. 9 lutego 1591 w Koniecpolu, zm. 11 marca 1646 w
Brodach) – starosta wieluński, żarnowiecki od 1611, hetman polny
koronny od 1618, wojewoda sandomierski, od 1625, hetman wielki
koronny od 1632, kasztelan krakowski od 1633, książę Cesarstwa od
1637, starosta buski, perejasławski, płoskirowski, stryjski i
kowelski.
Ten znakomity strateg i
polityk Hetman brał udział we wszystkich ważniejszych kampaniach
Rzeczypospolitej początku XVII wieku, walczył pod Kłuszynem,
Moskwą, Smoleńskiem.
Hetman trzymał w szachu
szwedzkie wojska Gustawa Adolfa w Prusach, bronił południowych
rubieży Rzeczypospolitej przeciwko Turcji i Tatarom. Był jednym z
ostatnich, którzy w trakcie klęski pod Cecorą pozostali u boku
Stanisława Żółkiewskiego, swojego teścia, który stracił tam
życie.
Pałac, który miał być
przeznaczony na jego warszawską rezydencję, dziś znany jest jako
Pałac Prezydencki.
W 1635 r. Tak opisywał
hetmana Karol Ogiera, członek francuskiego poselstwa mającego na
celu doprowadzić do pokoju Rzeczypospolitej ze Szwecją:
" Koniecpolski
ogromną odznacza się i niefrasobliwą pobożnością i na
sztandarze swym ma wizerunek Najświętszej Panny. Cały tchnie myślą
o rozgromieniu niewiernych narodów, z którymi często walczył.
Ogromna jest jego potęga w Rzeczypospolitej i największa po potędze
króla, od którego raz ustanowiony, nie może być już z godności
złożony. Oprócz tego jest kasztelanem krakowskim, dzięki któremu
to tytułowi jest pierwszym między świeckimi senatorami
Rzeczypospolitej, albowiem arcybiskupi i biskupi idą przed
świeckimi... Nieco powagi i dostojeństwa odbierała mu za to wada
wymowy – w chwilach zdenerwowania mocno się jąkał, nie potrafił
wypowiedzieć niektórych słów. Mawiano stąd, iż Pan Stanisław
wprzód uderzy, nim wypowie"
Niestety, choć wodzem był
znakomitym, to jednak popełnił ten sam błąd, co inni polscy
magnaci na wschodzie, nie uznawał Kozaków i uważał, że powinno
ich się traktować tak jak chłopów. Do czego takie traktowanie
tych zasłużonych dla Rzeczpospolitej ludzi doprowadziło, wiemy.
"Jeżelibyście
też ich dostać nie mogli, abyście Waszmościowie onych na żonach
i dzieciach karali i domy ich w niwecz obrócili, gdyż lepsza jest
rzecz, żeby pokrzywa na tym miejscu rosła, aniżeli się zdrajcy
Jego Królewskiej Mości i Rzeczypospolitej tam mnożyli"
Był tak znakomitym
wodzem, że bali się go wszyscy.
"Ordy siedzą
tak cicho, że jedna kokosz w państwie Waszej Królewskiej Mości
nie zginęła"
A tak pisał o Tatarach,
do których żywił wielką nienawiść.
"Snadniej mieć
w Krymie Moskwę, podejrzanego przyjaciela, niż poganów, jawnych
nieprzyjaciół. Zrobilibyśmy sobie granicę po Dunaj i wyżej.
Wszak mamy na to sposoby. Nagrodziłby się nam Krym wołoską i
multańską ziemią, a co wiedzieć, czy nie siedmiogrodzką,
prowincjami tak bogatymi, które by mogły same przez się z Turki
wojnę prowadzić, zaczym by ojczyzna nasza i bezpieczna od
nieprzyjaciela, i wolna od kontrybucji i od wojsk swoich zostawała"
A tak pisał, zresztą
bardzo słusznie i proroczo o Bohdanie Chmielnickim:
"Wielkie rzeczy
przez tego człowieka stać się muszą albo dobre, albo złe, bardzo
się trza obawiać"
Koniecpolski był bardzo
bogatym magnatem kresowy z ogromnymi posiadłościami na Ukrainie.
Był panem 170 miast i miasteczek oraz 740 wsi, starostą,
kasztelanem, wojewodą i faktycznym wicekrólem Ukrainy. Przyczynił
się do rozbudowy infrastruktury na jej terenie, dbając o rozwój
gospodarczy swoich dóbr, w których założył m.in. manufakturę
jedwabną, jego dochody wynosiły blisko 500 000 złotych rocznie.
Duże zyski czerpał ze stawów i hodowli ryb.
Jego główna rezydencja
to Brody, gdzie w 1633 roku wzniósł twierdzę typu holenderskiego,
a także rozbudował i ufortyfikował całe miasto. Wzniósł także
pałac w Podhorcach, także z fortyfikacjami i dodatkowo otoczony
ogrodami włoskimi. Wszechstronnie wykształcony, przez historyków
wojskowości uważany za bodaj najwybitniejszego przedstawiciela
polskiej sztuki wojennej XVII w. Został wyróżniony wraz z synem
Aleksandrem w roku 1637 przez cesarza Ferdynanda III tytułem księcia
Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
Stanisław Koniecpolski
jest uznawany za jednego z najwybitniejszych wodzów w historii
Polski i znakomitego dowódcę jazdy. Potrafił świetnie stosować
działania szeroką strażą przednią, by przytrzymać i rozbić
nieprzyjaciela w dogodnym dla siebie terenie. Najlepszym tego
przykładem były bitwy pod Martynowem i pod Czarnem.
Prowadząc błyskawiczne
marsze komunikiem, potrafił skoncentrować kilka grup w jednym
miejscu i czasie (bitwa pod Czarnem). Pod Trzcianą pokazał, jak
zaskoczyć nieprzyjaciela w marszu i zniszczyć go częściami. Pod
Martynowem zademonstrował, jak należy toczyć bitwę
zaczepno-odporną w oparciu o tabor. Doceniał rosnącą siłę ognia
i z tego powodu dążył do zwiększenia ilości piechoty w armii
koronnej. Przyczynił się do wprowadzenia dragonii. W bitwie pod
Paniowcami pokazał, jak wykorzystać ogień piechoty i dragonii dla
powstrzymania nieprzyjaciela. Choć wychowany na kresach, był
gorącym zwolennikiem budowy floty wojennej. Szeroko popierał budowę
nowoczesnych fortyfikacji ziemnych na wzór holenderski.
Koniecpolski nie uląkł
się „Lwa Północy” – Gustawa Adolfa i pobił go pod Trzcianą
(27 VI 1629). Najwybitniejszy wódz siedemnastego stulecia salwował
się ucieczką, a po bitwie wyznał, że „tak wielkiej łaźni
nigdy nie zażywał”.
Nazwisko wielkiego wodza
tłumaczono jako koniec Polski, co miało być zapowiedzią kryzysu
państwa w połowie XVII stulecia.
Niestety jak się okazało,
takie tłumaczenie miało sens, gdyż dwa lata później wybuchło
powstanie Chmielnickiego, które miało decydujący wpływ na dalsze
losy Rzeczypospolitej.
Niestety największy
polski wódz już nie żył...
A sto pięćdziesiąt lat
później już nas nie było...
Zdjęcie: Wikipedia
Komentarze
Prześlij komentarz