Jan Karski Był świadkiem i wyrzutem sumienia

 

Jan Karski Był świadkiem i wyrzutem sumienia



Jan Karski Człowiek Legenda
Był tym, który ujawnił światu prawdę o obozach śmierci – jednak świat mu nie uwierzył, albo nie chciał uwierzyć.


Jak ktoś może nie podziwiać tego wielkiego Polaka – wielkiego w każdym sensie tego słowa – który ośmielił się zdemaskować i potępić antysemityzm, dominujący w różnych szowinistycznych grupach polskiego podziemia – tego żarliwego katolika, który ryzykował życiem, by ratować Żydów skazanych na zagładę w obozach śmierci założonych przez Niemców w jego kraju? Przejęty ich tragedią, przestał myśleć o czymkolwiek innym. Mówił o niej każdemu, kogo spotkał podczas swoich podróży. Potem zamilkł. Zrozumiał, że jego słowa padały w próżnię. Ludzie byli zajęci innymi sprawami, przywódcy stawiali sobie inne cele. Jego świadectwo wydało jednak owoce. Dzięki niemu wiemy, że jednostka, jeśli tego pragnie, ma szansę wpłynąć na bieg historii. Dzięki niemu następne pokolenia będą mogły uwierzyć w ludzkość”
Elie Wiesel; fragmenty wstępu do książki pt. Karski. How One Man Tried to Stop the Holocaust, wyd. Polskie, 1996.


Jan Karski był jednym z niewielu ludzi, którzy już za życia przeszli do legendy. Był członkiem polskiego podziemia, kurierem, emisariuszem politycznym. Znany był pod pseudonimem „Witold”. Używał także innych: „Piasecki”, „Kwaśniewski”, „Znamierowski”, „Kruszewski”, „Kucharski”. Tym, co wyróżniło go wśród wielu polskich działaczy podziemia, był słynny „Raport Karskiego” dotyczący Holokaustu, czyli masowych zbrodni nazistowskich na Żydach. Karski postanowił zebrać jak najwięcej informacji, dokumentów, a nawet zdjęć przedstawiających zbrodnie niemieckie. Między innymi wchodził kilka razy na teren getta warszawskiego, a także przebrany za łotewskiego strażnika spędził parę godzin w obozie śmierci w Izbicy Lubelskiej (czasami można przeczytać, że był w Bełżcu, ale sam potwierdził po wojnie, że to Izbica).

Kiedy już zebrał niepodważalne dowody na zbrodnie o masowej skali, postanowił wywieźć te materiały na zachód. Chciał, żeby Alianci dowiedzieli się o tym mrocznym procederze. Jesienią 1942 roku wyprawił się do Wielkiej Brytanii z najważniejszą misją swojego życia, podczas której jako naoczny świadek zdał relację o eksterminacji Żydów. Rząd generała Sikorskiego postanowił „Raport Karskiego” przekazać z prośbą o pomoc rządom Anglii i USA. Na podstawie dokumentów przywiezionych przez Karskiego w postaci mikrofilmów potwierdzonych jego świadectwem, ówczesny minister spraw zagranicznych w rządzie RP w Londynie, Edward Raczyński, przygotował i 10 grudnia 1942 przedstawił Aliantom szczegółowy raport o Holokauście.
W lipcu 1943 roku Jan Karski został przyjęty przez prezydenta USA Franklina Delano Roosevelta. Polski wysłannik apelował do przedstawicieli najwyższych władz alianckich o ratunek dla Żydów. Proponował wystosowanie ultimatum wielkich mocarstw wobec Niemiec, że jeżeli nie zaprzestaną mordu na Żydach, zbombardowane zostaną ich miasta.

Niestety, mimo nie podważalnych dowodów, ani przedstawiciele Wielkiej Brytanii, ani Amerykanie nie uwierzyli w jego słowa. Karski w Ameryce spotkał się z wieloma wybitnymi osobistościami, takimi jak Felix Frankfurter, Cordell Hull, William Joseph Donovan. Pokazywał swój „raport” wszędzie tam, gdzie udało mu się dotrzeć – politykom, biskupom, przedstawicielom mediów i przemysłu filmowego z Hollywood oraz artystom. Jednak nigdzie nie znalazł zainteresowania tragedią narodu żydowskiego. Wiele osób, z którymi rozmawiał, nie wierzyło w jego relacje i uznawało je za propagandę polskiego rządu na uchodźstwie. To, co opowiadał Karski, niektórzy jego rozmówcy określali jako niewiarygodne i być może rzeczywiście tak myśleli.
Jak powiedział po wojnie „Była to stracona misja. Ludzie mieszkający w krajach demokratycznych nie mogli i nie chcieli uwierzyć w to, co im przekazywał. Tym ludziom nie mieściło się w głowach, że można stworzyć „Fabryki śmierci” takie jak Bełżec, Treblinka, Sobibór i inne, tylko po to, żeby tam masowo zabijać Żydów. Oczy otwarły im się, dopiero kiedy ich żołnierze zaczęli wyzwalać obozy koncentracyjne"


Niestety, ten człowiek, który już za życia stał się legendą, nie jest zbyt znany ani w świecie, ani w Polsce. Jest to bardzo dziwne, ponieważ był jednym z niewielu ludzi, którzy próbowali zmienić bieg historii. To dzięki niemu świat cywilizowany zobaczył, do czego zdolni byli naziści. Jego misja nie powiodła się. Okazało się, że na nic zdała się jego odwaga, poświecenie i ryzykowanie własnym życiem. To, o czym mówił, było albo ignorowane, albo traktowane, jako wymysł czysto propagandowy. Jednak co najdziwniejsze, nawet diaspora żydowska tak mocna i wpływowa w Stanach Zjednoczonych wydawała się niezainteresowana dokumentami Karskiego. Przedstawiciele, z którymi się spotkał, co prawda przyjęli jego raport, ale bez większego zainteresowania, co tym bardziej dziwi, że nie mogli, nie wiedzieć o holokauście.
Zainteresowanych odsyłam do kontrowersyjnego artykułu „Adolf Hitler, twórcą państwa żydowskiego”, a także Hennece Kordel „Hitler założycielem Izraela”.
Karski nie krył swego zdziwienia, a nawet zażenowania. Fakt tak małego, wręcz symbolicznego zainteresowania sprawą mordowania milionów ludzi, był dla niego niezrozumiały. Jeszcze wiele lat po wojnie miał pretensję, całkiem zresztą słuszne do polityków, kościoła, Żydów czy znanych pisarzy i dziennikarzy za słowa, w których twierdzili, że o niczym nie wiedzieli. Tak o swoich doświadczeniach wojennych powiedział na Międzynarodowej Konferencji Wydawców w Waszyngtonie w 1981 r.
Wielu z was przypominam-patrząc na salę-było świadkami żydowskiej gehenny. To jednak mnie Bóg zlecił, abym nie tylko zobaczył, ale abym mówił o niej i pisał w czasie wojny, kiedy-jak mi się wówczas zdawało-mogło to odnieść jakiś skutek. Nie odniosło [...]. Nie mogę również nie powiedzieć zgromadzonym o moim wiele lat trwającym zdumieniu, gdy po wojnie wyjaśniano, że rządy, przywódcy, naukowcy, pisarze nie wiedzieli, co się działo z Żydami. To kłamstwo, że nie wiedzieli. Mam prawo wołać »kłamstwo!«, bo wiem, ile raportów złożyłem i ile osób powiadomiłem oprócz amerykańskiego prezydenta i ministrów angielskich. O rozmiarach Holocaustu, o Żydach mordowanych w getcie, wożonych w wagonach z niegaszonym wapnem opowiadałem Herbertowi George’owi Wellsowi i Arthurowi Koestlerowi, wydawcom takim jak Allen Lane z londyńskiego »Penguina« czy pani Ogden Reed z »New York Herald Tribune«. I kiedy sala słucha, wstrzymując oddech, przypominam słowa Waltera Laqueura, który zagładę Żydów nazwał ironicznie „straszliwym sekretem".


Bohaterowie są narodom potrzebni. Jan Karski był takim bohaterem i mimo że odegrał ogromną rolę w kształtowaniu obrazu powojennego świata, jest dzisiaj prawie nieznany. Jego odwaga, determinacja i ogrom pracy, którą włożył, jest niedoceniana. To on przypomniał o kategorii sumienia jako niezbędnej dla normalnego funkcjonowania społeczności ludzi.


Był świadkiem sumienia i wyrzutem sumienia”
Stefan Wilkanowicz nazwał go kiedyś „prorokiem naszych czasów” i nie sądzę, aby była to przesada.


Jan Karski zmarł 13 lipca 2000 roku w Waszyngtonie i został pochowany na tamtejszym cmentarzu Góry Oliwnej. Podczas uroczystości żałobnych hołd oddali mu prezydenci USA i Polski: Bill Clinton oraz Aleksander Kwaśniewski.
Odznaczenia:
Order Orła Białego
Order Virtuti Militari 1941
Order Virtuti Militari 1943
Krzyż Armii Krajowej
Prezydencki Medal Wolności (Stany Zjednoczone)

Zdjęcie: Wikipedia

Komentarze